„Z wszystkich rzeczy jedne są od nas zależne, drugie zaś niezależne. Zależne są od nas: sądy, popędy, pragnienia, odrazy i jednym słowem — to wszystko, co jest naszym dziełem. Niezależne natomiast są od nas: ciało, mienie, sława, godności i jednym słowem — to wszystko, co nie jest naszym dziełem.”

Epiktet – Enchiridion

W nowej ekonomii branży muzycznej zwraca się coraz bardziej uwagę na  problem „suchego strumienia”. Zespół, który ma 500 000 wyświetleń na Youtube może nie zdołać wypełnić klubu na 50 osób. Lajk, wyświetlenie, miejsce na playliście mogą nie mieć żadnego wpływu na karierę. 

To problem z nową ekonomią, która nastawiona jest nie na wartość, a na „fejm”. I tak, jak lajkiem nie nakarmisz na Facebooku zwierzaka, nie nakarmisz też siebie. 

Guru „dobrej strony marketingu”, Seth Godin, stawia przed artystami ważny dylemat. Chcesz być sławnym artystą czy chcesz być profesjonalnym artystą? I mówi jasno – jedna z tych ścieżek z o wiele większym prawdopodobieństwem nakarmi nie tylko Twoje ciało, ale i duszę.

Bo artysta, który chce być sławny, różni się od artysty, który chce być profesjonalistą jak chirurg od ogrodnika.

Popatrzmy na to w ten sposób: 

Sława uzależniona jest od zewnętrznej akceptacji i decyzji innych ludzi. Profesjonalizm – opiera się na  wewnętrznej decyzji, że to jest to, co chcę robić i będę do tego dążyć każdego dnia.

Dążenie do sławy wiąże się z wiecznym deficytem. To często praca w zrywach, nadmierne poleganie na pojedynczych zdarzeniach i rozczarowanie, jeśli dane działanie nie przynosi pożądanej, publicznej akceptacji.

Dążenie do profesjonalizmu wiąże się z wiecznym zyskiem. Jeśli ciężko pracujesz każdego dnia, codziennie Twoje umiejętności rosną o ułamek procenta. Budując organicznie i konsekwentnie bazę nie „klikaczy”, a prawdziwych fanów – każdego dnia zyskujesz nowego człowieka, który będzie skłonny zapłacić za Twoją muzykę.

I nie musisz „rzucać” pracy, kiedy ewentualna „sława” przyjdzie, jako uboczny produkt profesjonalizmu. Bo już sam, dawno temu dałeś sobie pracę i idziesz do niej co rano.

Jestem wielkim zwolennikiem takiego samozatrudnienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.