Choć blogowo rok dwa tysiące dziewiętnasty zamknął się jedynie w siedmiu wpisach i średnim ruchu na poziomie 2000 czytelników miesięcznie (w porównaniu z czterema tysiącami na miesiąc w 2015, ale i mniej niż tysiącem w 2017), to obfitował dla mnie w pouczające wydarzenia i (zwykle) satysfakcjonującą pracę w gronie inspirujących ludzi.

 

 

1) Wraz z ekipą Tak Brzmi Miasto po raz pierwszy w historii „wyprzedaliśmy” krakowską konferencję, tym razem poświęconą finansom w branży muzycznej. Z pomocą wspaniałych profesjonalistów i instytucji, zamknęliśmy także rok z 55-cioma spotkaniami wykładowymi i społecznościowymi. Przez program Tak Brzmi Miasto: Inkubator przewinęło się ponad sto pięćdziesiąt zespołów i – jako kuratorzy i wykładowcy – ponad czterdzieści bardzo konkretnych nazwisk z branży.

 

2) Letni obóz menedżerski w ramach Inkubatora Tak Brzmi Miasto pozwolił mi zrealizować jedno z założeń, które mocno podzielamy z resztą ekipy. Było to rozszerzenie kształcenia muzyków i menedżerów o psychologię i „miękkie” szkolenia. Dzięki temu, 40 wybranych menedżerów i artystów „samozarządzających się” mogło doświadczać zajęć z komunikacji, autoprezentacji, budowania zespołu oraz higieny psychicznej i pokonywania „dołków”. Nie wszystkim się to podobało i nie każdy chciał sięgać tak głęboko, ale z pewnością dla wszystkich było to formujące doświadczenie.

 

3) Pracy wykładowej w 2019 roku było mniej niż zwykle lubię. Nie przeszkodziło mi to jednak ani „poinspirować” nieco rynkiem muzycznym studentów zarządzania kulturą, ani porozmawiać o brandingu (według tego, czego nauczyłem się w branży reklamowej) z artystami.

 

4) Jak zwykle, dużo czytałem. Jakie książki zainspirowały mnie najbardziej?

 

Z muzycznych„Just Play” Nicka Bottini (za bardzo proste, „tu i teraz” podejście do muzyki i umysłu muzyka) oraz wywiad-rzeka z moim ukochanym wiolonczelistą („Rozmowy z Pablo Casalsem” Corredora). Na moją półkę „wnikliwie przeczytane” trafiła też „Just Play Naturally” duetu Vivien Mackie/Joe Armstrong: książka analizująca metodologię uczenia i filozofię grania Casalsa z perspektywy techniki Alexandra.

 

Z niemuzycznych – bank rozbiło firmowane przez Behance i 99u „Zarządzanie codziennością”, które z kolei zaprowadziło mnie poprzez artykuł o „szabacie technologicznym” do innego odkrycia. Nieco zapomniana książka „Szabat” rabina Abrahama Joshuy Heschela zainspirowała mnie do praktykowania niedzieli jako dnia kompletnego odłączenia się od jakichkolwiek ekranów. Analogowe i „pozaczasowe” doświadczanie życia (zwłaszcza, jeśli na co dzień oparte jest w części na pracy przy komputerze) może być współcześnie niesamowicie tonizujące.

 

5) Jeśli chodzi o rozwój jako basista i muzyk, ciągle i bardzo mocno polegałem na metodyce Joe Hubbarda i jego nauczyciela, legendarnego Charlie Banacosa. Zwłaszcza w pierwszej połowie roku ćwiczyłem sporo i bardzo regularnie na basie (jak również przerabiałem książkę sławnego perkusisty, Petera Erskine: „Time Awareness For All Musicians”).

 

6) 2019 to również kolejny rok, w którym na moich playlistach królowała muzyka klasyczna i jazz oraz inspirowali mnie pianiści (zwłaszcza Jacques Loussier, Mieczysław Horszowski i Glenn Gould). Jestem zadowolony także z bardzo skutecznej rutyny, którą udało mi się wdrożyć w drugim półroczu. Zaraz po wstaniu z łóżka i wypiciu szklanki wody, siadam do pianina i w skondensowany sposób ćwiczę przez 15 minut – bez sięgania po telefon i innych rozpraszaczy. Rozpoczęcie dnia w ten sposób daje mi niesamowitą lekkość i satysfakcję.

 

7) Z Agatą Kuliś i świetnym trio, w którym grają Krystian Jaworz i Filip Mozul, zagraliśmy sporo dobrych koncertów nie tylko w Polsce, ale i w Austrii, Czechach, na Słowacji i na Węgrzech. Spodobała mi się improwizatorska forma, którą osiągnąłem – zwłaszcza w tym wideoW październiku, rozpocząłem też pracę z bardzo obiecującą songwriterką z Gliwic, Velveteve. Pod koniec roku postawiłem sobie też cel, że mój 2020 będzie wypełniony graniem twórczych i autorskich rzeczy – z bardzo mocnym ograniczeniem sięgania po repertuar coverowy.

 

8) Prywatnie, ubiegły rok obfitował w wydarzenia, które pozwalały mi doświadczać życia w pełnym jego spektrum, sprawdzać się (lub nie), wzrastać i dojrzewać. Z jednej strony, było to sporo świetnych, często będących niezłym wyzwaniem outdoorowych doświadczeń w gronie przyjaciół i moim „męskim kręgu”, muzyczna pielgrzymka do Villa Casals oraz wieńczący wspólną dekadę ślub z pewną wyjątkową kobietą. Z drugiej – obok innych niełatwych zdarzeń – trudna, pięciomiesięczna choroba nowotworowa i śmierć Taty, który ostatecznie dołączył do Mamy – gdziekolwiek zaprowadził ich Wielki Duch.

 

Rok 2020 planuję pod znakiem pracy twórczej – na każdym możliwym polu. A Wam życzę, aby był dla Was dokładnie takim, jakim go sobie wymarzycie.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.