„Mozart!” – krzyknął, dyrygując niewidzialną orkiestrą kompozytor Gustav Mahler. Beethoven podobno rzekł: „Przyjaciele klaszczą, komedia skończona!”. Kompozytor Percy Grainger zwrócił się do swojej żony Elli – „Jesteś jedyną, którą lubię”. Perkusista Buddy Rich, zapytany przed operacją przez pielęgniarkę czy jest cokolwiek, czego nie jest w stanie znieść, odpowiedział – „Tak, muzyki country”. Piosenkarz R&B, Johnny Ace, wykrzyknął: „Pokażę Ci, że ten pistolet na pewno nie wystrzeli”. Kompozytor Jean-Philippe Rameau słysząc śpiewaną przy łóżku piosenkę, powiedział: „Co za diabła mi tu wyśpiewujesz, księże? Jesteś poza tonacją!” Śpiewak i gitarzysta Leadbelly rzekł: „Doktorze, jeśli teraz odłożę tę gitarę, nigdy już nie wstanę”. Król soulu, James Brown wyszeptał: „Dziś wieczorem odchodzę”. Piosenkarka Bessie Smith: „Odchodzę, ale odchodzę w Imię Boże”. Po Bobie Marleyu zapisano zaś wypowiedź: „Żadne pieniądze nie kupią życia”.

Co łączy te słowa znanych muzyków i kompozytorów? 

Były ostatnimi wypowiedzianymi w ich życiu.

Nowy Rok to dla wielu okres tak zwanych postanowień noworocznych. Dla części z nas to również dziwny czas uwieńczony Smutnym Poniedziałkiem – dniem, w którym ciemność za oknem i świadomość, że postanowień jednak nie udało się dotrzymać splatają się w popkulturowe, depresyjne święto. Święto, kiedy można się bez wyrzutów sumienia, kolektywnie poczuć dobrze z tym, że nie udało się wpisać w zbiorowy pęd styczniowego kupowania siłowniowych karnetów. Dla wielu zaś początek nowego kalendarza to także okres rewizji i refleksji – wykreślania celów, przenoszenia ich terminów realizacji na następny rok, zapisywania nowych. 

Kontynuujemy podróż po osi linearnego czasu, znaczoną kolejnymi mniej lub bardziej ekstatycznymi rytuałami przejścia – tym razem nie pod opiekę różnych bóstw, a pod opiekę nowych cyferek.

Podróżujemy, ze śmiercią zepchniętą przez popkulturę na peryferia. Zaskakującą jak w rodzinie albo daleką jak w statystykach. Spowszedniałą jak w filmie (tak bardzo, że chrupiemy chipsy do filmów wojennych, ale oburza nas na ekranie zabicie zwierzaka) albo skarykaturalizowaną jak w serialu.

Przestaliśmy nawet umieć pościć, więc nie dostrzegamy już istoty świętowania, sprowadzając je do podkreślania rodzinnych różnic albo próbowania nieciekawych już w porównaniu z codzienną dietą potraw. A dany nam czas przecież nie skaluje się.

Dwadzieścia jeden wieków temu, rzymski cesarz i filozof Marek Aureliusz, który uważał filozofię nie za domenę teoretyków, a praktyczną sztukę życia, napisał w swoim dzienniku:

„Mógłbyś opuścić świat w tej chwili. Niech to determinuje co czynisz, mówisz i myślisz”.

Gdyby ten rok miał być ostatnim, jakie Twoje projekty muzyczne zostały zrealizowane? Jakie koncerty zostałyby zagrane, a jakie odłożone? Czy wieczory byłyby dalej poświęcane na przeglądanie instrumentów? Jaki sprzęt zostałby kupiony, a jaki nigdy nie zagościłby w Twoim studio? Które zespoły zyskałyby Twój priorytet, a o których byś zapomniał/-a?

Jednym z ciekawszych zwyczajów we współczesnych, odrodzonych kręgach stoików jest noszenie w kieszeni monety z napisem „Memento Mori”.

W Nowy Rok, warto pamiętać. Bo, jak mawiał inny stoik, Seneka – życie zwykle nie jest za krótkie. Bywa tylko nie dość dobrze wykorzystane.

Niech to determinuje, co mówimy, czynimy i myślimy.

*Wpis napisany z pamięcią o wszystkich wspaniałych muzykach, których straciliśmy w ostatnim czasie.

*Obraz: Zygmunt Andrychiewicz – „Śmierć Artysty”.

*Inspiracja: blog Macieja Wojtasa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.