Niektórzy do dziś sądzą, że aby robić karierę w branży muzycznej należy pić wódkę z odpowiednimi ludźmi. Ogłaszam, że dawno przegapili moment w którym miejsce flaszki zajęła miseczka curry. Parafrazując Łonę: tak, wódka jest mocno pita. Ciągle. Ale nie zawsze przez tych „właściwych”. Ci odpowiedni coraz częściej wolą pierogi, „falafle”, ciabatty i zieloną herbatę.

11 i 12 listopada mocno jedzone było w Krakowie. Na trzeciej edycji konferencji Tak Brzmi Miasto, która tradycyjnie odbyła się w nowym miejscu (co roku, deweloperzy burzą albo przejmują poprzednie).

Tym razem, były to sprzyjające nawiązywaniu znajomości wnętrza Składu Długa. Całości dopełniała klimatyczna winda – jedyna dostępna droga do pomieszczeń konferencji. Te zespoły, które przygotowały „elevator pitch” (licząc na rozmowę z jednym z prawie 40 prelegentów), miały dokładnie 10 sekund na opowiedzenie swojej historii.

Jury nie śpi. Jury uważnie słucha
Jury nie śpi. Jury uważnie słucha

Dokąd jechali Litwini?

W większości, znów tradycyjnie, były to zespoły spoza Krakowa. Lokalsi najwyraźniej pojechali uzupełnić zapas pierogów do domu. Dokładnie w momencie, kiedy spora część Europy, Wrocław, Łódź, Poznań i Warszawa przyjechały napełnić słoiki w Krakowie.

Wśród prelegentów i panelistów znaleźli się m.in. John P Nut Harrison (producent Amy Winehouse), Tony Duckworth (Mystic, PIAS), Robert Amirian (CEO NextPop), Boyan Boiadjiev, Dijana Lakus, Anna Ceynowa (Ministerstwo Kultury), Olivier Heim i wielu innych. I po konferencji – zamiast grzecznie pójść spać do hotelu – większość z nich jeździła taksówkami od klubu do klubu, polując na kontakty i kontrakty.

Jest to świetna wiadomość dla każdego zespołu, który w przyszłym roku będzie starał się o miejsce na festiwalowym „showcase”. Na tegorocznym wystąpiły krakowskie bandy „u progu sławy” i udowodniły, że Kraków zaczyna się zmieniać. Na dobre.

Salk & Fuse makin
Making Cracow great again

3 najważniejsze idee

I choć cała rzecz dotyczyła eksportu muzyki zagranicę, to przez niemal wszystkie panele – jak jedna, ciągle opowiadana historia – przewijały się 3 główne idee. W równym stopniu odnoszą się one do eksportu muzyki, jak i budowania kariery w Polsce:

1) Music business is a people business

I zawsze takim był. Oprócz tworzenia świetnej sztuki, warto zatem zaopatrzyć się w zestaw umiejętności sprzyjający budowaniu dobrych, autentycznych relacji z innymi ludźmi – muzykami, promotorami, dziennikarzami. A jeżeli zespół jest w tym wyjątkowo kiepski i nie chce się uczyć, niech natychmiast rozgląda się za menadżerem, który przetłumaczy zespołowe humory światu. Choć w takim przypadku nie wróżę wielkiej kariery.

2) Żyjemy w czasach społeczności, które zyskują wielką siłę

Są to zarówno kolektywy, zrzeszające zespoły, jak i stowarzyszenia, fundacje czy oddane w ręce pasjonatów instytucje państwowe, które mogą być świetnym wsparciem w karierze. Część branży zaczyna dostrzegać, że istnieje więcej niż jeden tort i zamiast wyrywać sobie kawałki, podaje dalej łyżeczkę. Na razie nieśmiało, ale mam nadzieję, że ilość takich wzajemnie wspierających się inicjatyw jak KSM, Stajnia Sobieski czy grupa zespołów skupiona wokół Kinoteatru Wrzos będzie w Krakowie – i wszędzie w Polsce – rosła.

3) Upowszechniają się ciekawe sposoby finansowania zespołu

I są dostępne już nie tylko w strategicznych partnerstwach „majorsów” z markami, ale i z poziomu zespołów prowadzonych przez sprawnych menedżerów. Jedyne, co się liczy to spójność artysty z brandem, dobry pomysł i umiejętność sprzedania oferty językiem korzyści. Udowadniają to historie brand partnerships z Pocztą Polską i Casio, zdobytych przez Dagę Gregorowicz (DagaDana) i Gabrielę Szubę (Buslav).

Co mam z konferencji dla Was?

Podczas konferencji wpadłem na pomysł cyklu, który przybliży Wam kulisy funkcjonowania branży muzycznej. Otworzą go dwa wywiady z inspirującymi ludźmi. Jeden to rozmowa z Magdą Jensen, CEO agencji Chimes, opiekującą się m.in. Ifi Ude i Soniamiki. Drugi to fascynujący wywiad z weteranem „dużego” biznesu muzycznego: Boyanem Boiadjievem. Pracował on jako tour manager Stinga, Rogera Watersa, Depeche Mode czy Iron Maiden.

Stay tuned!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.