Ludzie lubią myśleć, że potrafią zrozumieć coś, co kompletnie ich zaskoczyło.

Najwięksi naukowcy, ekonomiści, finansiści i politycy nie potrafili przewidzieć skutków epidemiologicznych, społecznych i gospodarczych tego, co dzieje się wokół – już nie tylko w odległych Chinach, ale na całym Świecie.

Mimo tego, zbiorowa większość przyzwyczaja się do myśli, że wszystko potrwa dwa tygodnie. No, Może miesiąc.

„Nie oddamy wirusowi guzika od płaszcza!”. „Anglia i Francja na pewno przyjdą z pomocą!” Wielu z nas zdaje się już wiedzieć, „jak naprawdę jest”. Pomimo, że prawdopodobnie mamy do czynienia z wydarzeniem przewyższającym dla naszego kręgu kulturowego skutkami kryzys 2008 roku i 9/11 razem wzięte (póki co gospodarczo), już teraz, w samym „oku cyklonu” próbujemy nadać mu ramy, celowość i przewidywalność.

Branża „okołomuzyczna”, która w ostatnich dniach poniosła kolosalne straty, stworzyła już pewną teorię. Teorię, że kiedy wszystko minie ludzie tak rzucą się na koncerty, że nie będzie czasu nawet na pracę studyjną. 

Reportażysta Melchior Wańkowicz ukuł na to bardzo zgrabny termin „chciejstwo” – postawa życzeniowego myślenia, która wyraża chęć kontrolowania tego, co od nas większe i niezależne. Czasem „chciejstwo” działa, zwykle nie.

„Teraz ponieśliśmy straty, ale je na pewno wkrótce odpracujemy z nawiązką – bo chcemy, żeby było dla nas sprawiedliwie.”

A co, jeśli niektóre kluby poniosą takie straty związane z czasem zamknięcia, że już się z tego nie podniosą?

A co, jeśli kluby, które się podniosą, nie będą już w stanie zaoferować stawek muzykom, którzy do tej pory przyzwyczaili się do grania za stawki?

A co, jeśli zaufanie społeczne do imprez masowych spadnie na tyle, że będziemy je musieli budować od nowa?

A co, jeśli branże na barkach których spoczywa branża muzyczna – same poniosą straty, które totalnie zmienią świat logistyki, obsługi, cateringu, światła, ochrony, zabezpieczenia medycznego i wszystkiego, co wiąże się z obsługą wydarzeń,  tras i koncertów?

A co, jeśli wydarzenia rozwiną się tak, że tegoroczne granty i dotacje dla kultury zostaną wstrzymane lub przesunięte?

A co, jeśli do tej pory otwarte dla koncertujących w innych krajach granice będą wyglądać zupełnie inaczej? 

Oczywiście, wszystko powyżej może nie mieć miejsca, może stać się zupełnie odwrotnie. Nie wiem, nie jestem specjalistą od przewidywania.

Wiem, że najlepszą postawą na dzisiejsze czasy jest zadbać o siebie i innych. Jednak nie o tym jest ten wpis. O tym, jak w moim mniemaniu zadbać o innych, pisałem w poprzednim artykule. Dziś jednak wydaje mi się ważne napisać o tym, jak w tym kryzysie zadbać o siebie.

Zrób sobie mały pożar

We wstępie do książki „Antykruchość” Nassima Taleba pada bardzo ważna teza –  małe pożary lasów są dobre, bo oczyszczają je z łatwopalnego materiału. Po to, aby nie przyszedł pożar, który strawi je doszczętnie.

Może to czas dla każdego, kto pracuje w kulturze, branży muzycznej, muzykuje, tworzy i koncertuje na wzniecenie u siebie małego, leczniczego pożaru, który oczyści las: z „chciejstwa”, magicznego myślenia, budowania kariery w oparciu o mało realistyczną ocenę sytuacji, opierania zawodu o modele zarabiania, które wywracają się z dnia na dzień? 

Na uświadomienie sobie na przykład, że artyście, który nie ma działalności gospodarczej czy umowy, a sporo pieniędzy zarabia „pod stołem” trudno będzie wystąpić o wsparcie, nawet jeśli jego branża zachwieje się i poniesie straty? Na uświadomienie sobie, że umowa o dzieło nie zabezpiecza na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń, nie mówiąc już o hospitalizacji? 

Na  uświadomienie sobie, że w zglobalizowanym ekosystemie, który ułatwia wiele rzeczy, „efekt motyla” może mieć też negatywne skutki, a uczone na warsztatach „planowanie strategiczne na 5 lat” w niezykle dynamicznym, współczesnym, zmieniającym się świecie jest tezą z podręczników z lat 70.? 

Czym jest zatem talebowska „antykruchość” i co ma wspólnego z życiem muzyka? Ten libańsko-amerykański ekonomista dowodzi, że we współczesnym świecie mamy w biznesie, społeczeństwie czy kulturze trzy podstawowe typy jednostek lub organizacji. (1) Kruche, które są zbudowane tak, że w czasach nieprzewidzianych, wielkich wydarzeń i kryzysu najczęściej załamują się czy ponoszą nieodwracalne straty. Kruchym systemem może być kalendarz muzyka, który żyje wyłącznie z koncertów.

Są też systemy (2) wytrzymałe. Te, które kryzys wytrzymują, ale nie wychodzą z niego ani silniejsze, ani słabsze. Takim systemem może być muzyk koncertujący, który jednocześnie pisze czy produkuje, aby mieć honoraria i tantiemy.

Wreszcie, są (3) podmioty które charakteryzuje antykruchość – czyli tak elastyczna struktura i dostosowanie do zmian, że każdy kryzys może być dla nich okazją do rozwoju.

Nie tylko #zostańwdomu

Wiem, że dla wielu bardzo ważne jest teraz uruchomienie koncertów online, zdobycie uczniów na lekcje w sieci, opracowanie modeli, które pozwolą przetrwać najbliższe miesiące. Jednak wierzę też, że najbliższy czas jest okazją do zastanowienia się, jak moje #zostańwdomu przełoży się na moją „antykruchość”.

Czy następny kryzys przywitam z poduszką finansową, która pozwoli mi komfortowo pracować twórczo?

Jeśli nie zbuduję tej poduszki w oparciu o granie, to jak mogę to zrobić w inny sposób?

Czy lepiej mieć siódmą gitarę i piąty syntezator, a może czynsz na następne kilka miesięcy?

Czy postawię na dywersyfikację dochodów, aby nie być zależnym od zdarzeń losowych, takich jak odwołane wydarzenia czy żałoby narodowe?

Jak wykorzystam nowe technologie, żeby zbudować trwały model biznesowy?

Jeśli sprawdzą się przewidywania z ubiegłorocznego  szczytu klimatycznego o pierwszych blackoutach w Europie – czy będę umiał sobie poradzić, jeśli nie będzie prądu czy internetu?

Jakie mam inne talenty czy umiejętności, które pozwolą mi wnosić realną wartość w życie innych ludzi, jeśli moją sztukę będę musiał odłożyć na chwilę na półkę?

To nie wszystkie, to niełatwe, ale to bardzo potrzebne pytania. W pewnym stopniu zadaję je sobie i ja, zachęcam gorąco, abyś zadał/zadała je sobie i Ty. 

Nawet, jeśli obecny kryzys potrwa chwilę, bo „musi minąć”, to doskonała okazja, aby w ramach prewencji nie tylko #zostaćwdomu.

To także okazja, żeby zbudować trochę artystycznej „antykruchości”.

 

*Nassim Taleb, Antykruchość, 2012. (sprawdź opis tutaj)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.